Rząd ma pomysł na tanie domy
Nawet 1,7 mln mieszkań powstanie do 2012 r. dzięki partnerstwu publiczno-prywatnemu - zapewnił wczoraj szef resortu budownictwa Andrzej Aumiller. Deweloperzy sceptycznie podchodzą do pomysłu ministraGminy lub podmioty Skarbu Państwa miałyby wraz z deweloperami powoływać spółki i wnosić do nich aportem grunty. Gminy doprowadzałyby też media do granic działek. Wspomniany program ma im zagwarantować wsparcie w kredytowaniu takich inwestycji. Uzbrojeniem terenu i budową zajmą się już deweloperzy.
Domy w cenach administracyjnych
- Po zakończeniu inwestycji 70 proc. mieszkań będzie sprzedawanych po kosztach ich wybudowania nabywcom wskazanym przez gminy. Głównie młodym małżeństwom -wyjaśnia Aumiller. Owe koszty wybudowania to zdaniem ministra ok. 2,2 tys. zł za mkw. dla domów szeregowych (mają mieć 75 mkw.) i 2,5 tys. zł w przypadku wolno stojących (140 mkw.). Pozostałe 30 proc. mieszkań przedsiębiorcy sprzedadzą samodzielnie po cenach rynkowych.
Będą jednak ograniczenia: kupujący mieszkania po kosztach ich budowy nie mogliby odsprzedać lokalu przez 15 lat. Chyba że odstąpią go gminie, i to po cenie pierwotnej. Innym rozwiązaniem będzie przekazanie przez dewelopera 30 proc. mieszkań za darmo gminie, która będzie je wynajmować. Wówczas to 70 proc. lokali trafi na wolny rynek.
Pomysł ministra nie wypali
- Pomysł z partnerstwem publiczno-prywatnym, że gmina daje tylko działkę, a deweloper uzbraja ją, buduje drogi i dzieli się mieszkaniami w zaproponowanych przez resort proporcjach, nie wypali -komentuje Tadeusz Zuchowicz, wiceprezes radomskiej firmy Intersol Deweloper. - Każda firma woli, żeby gmina przygotowała działkę i sprzedała ją na publicznym otwartym przetargu. Nie ma wówczas podejrzeń korupcyjnych.
W podobnym duchu wypowiadają się i inni przedstawiciele branży. - Podchodzę do takiego pomysłu z dużym dystansem -mówi Mariola Krakowiak, doradca zarządu ds. sprzedaży i marketingu gdyńskiego Allcon Osiedla. - Możemy rozmawiać o partnerstwie w celu zwiększenia liczby mieszkań na rynku, ale dopiero gdy strony będą znały czytelne zasady - zaznacza. Zdaniem Krakowiak budownictwo boryka się teraz z innymi kłopotami: dynamicznym wzrostem cen materiałów, problemami z pracownikami czy wreszcie brakiem planów zagospodarowania przestrzennego.
Jeden plan dla każdego
To ostatnie ma się szybko zmienić. - Intensywne prace nad projektem nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym trwają. Całość będzie gotowa za kilka tygodni - zapewniła wczoraj wiceminister budownictwa Elżbieta Janiszewska-Kuropatwa. W prawie mają się znaleźć zapisy dotyczące standardów urbanistycznych. - Gdy nie będzie planu, nie będzie już samowoli lokalnych urzędników, tylko korzystanie z gotowych standardów -zapewnił minister Aumiller. Standardy określą m.in., jakie mogą być wysokości budynków czy odległości między nimi wdanych strefach: centrum metropolii, na obrzeżach dużych miast itd.
Abolicja dla samowolek
Wczoraj do konsultacji międzyresortowych trafił z kolei projekt nowego prawa budowlanego. -W przypadku budownictwa jednorodzinnego zastępujemy pozwolenia na budowę formułą zgłoszeń - tłumaczy Aumiller. Poza tym nowe prawo ma ułatwić i przyspieszyć procedury związane z budową tzw. obiektów liniowych, czyli autostrad, sieci energetycznych. W dokumencie znalazł się też rozdział poświęcony inwestycjom koniecznym, np. tym związanym z organizacją Euro 2012. Minister pytany o szczegóły zmian zdradził, że jeśli już musi dojść do uwłaszczenia, powinno być ono przeprowadzone po cenach rynkowych. -Agdy chodzi np. odom jednorodzinny, to należy się nie tylko odszkodowanie za odebrany grunt i budynek, ale i dodatkowa rekompensata za straty moralne - zaznaczył.
Nowe prawo ma też objąć abolicją samowolę budowlaną sprzed 1 stycznia 1995 r. Wystarczy, że powstałe bez pozwoleń budynki będą dostosowane do obecnych wymagań technicznych. Jak zapewnił minister Aumiller, prawo wejdzie wżycie jesienią tego roku.
Rzeczpospolita