Zaczyna brakować drewna dla budowlańców
Boom w budowlance sprawił, że Lasy Państwowe nie mają już drewna dla przedsiębiorców. W sprzedaży pozostały jedynie rezerwy, którymi dysponują nadleśnictwa, ale one przeznaczone są dla odbiorców indywidualnych. Właściciele firm znaleźli jednak furtkęDrewna nie ma, bo Lasy Państwowe nie chcą zwiększyć jego pozyskania, czyli po prostu nie chcą ścinać większej liczby drzew. Muszą bowiem utrzymywać zalesienie kraju na w miarę podobnym poziomie. Gdyby wycinano tyle drzew, ile chcą kupić przedsiębiorcy, lasy zaczęłyby znikać.
- Nie zwiększymy pozyskania, bo jest ono ustalane z góry na 10 lat i nie mamy tu żadnej możliwości manewru - podkreśla rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku Jacek Leszewski.
Drewno stało się teraz bardzo cennym materiałem także dla firm budowlanych. Wzrost cen pustaków czy cegieł, które w ciągu roku zdrożały ponaddwukrotnie, sprawił, że zwłaszcza domki letniskowe budowane są teraz głównie z drewna. Cena tego surowca praktycznie się nie zmieniła, bo 10 procent więcej za metr sześcienny wydaje się w obliczu cenowej gorączki w budownictwie ledwie retuszem.
Przedsiębiorcy nie mogą już w tym roku kupować drewna, bo całe zapasy RDLP w Gdańsku zostały rozdysponowane, podobnie jest w całej Polsce. Pozostały jedynie rezerwy, które są jednak przeznaczone dla indywidualnych odbiorców. Dysponują nimi poszczególne nadleśnictwa, które sprzedają przede wszystkim drewno opałowe.
- Nie dość, że czeka się na dachy z blachy, to jeszcze zaczyna brakować drewna. Klienci się denerwują, a my nic nie możemy zrobić - rozkłada ręce Józef Sawicki, prowadzący firmę zajmującą się układaniem pokryć dachowych.
Ale przedsiębiorcy jak zwykle znaleźli furtkę. Zwłaszcza ci, którzy prowadzą mniejsze firmy. Oni nie potrzebują tysięcy metrów sześciennych, więc zamawiają drewno na bieżąco. A wtedy mogą kupić np. listewki w kilku nadleśnictwach.
- Jeżdżę do wszystkich pobliskich leśników i tartaków na zmianę. U żadnego z nich nie jestem zbyt często, kupuję jako osoba prywatna, więc nie ma większego problemu. Tylko że muszę się nalatać i ciągle udawać, że robię sobie nowe meble do kuchni - mówi gdańskich stolarzy, który, jak wszyscy jego koledzy po fachu, nie może teraz opędzić się od zleceń.
Na razie niszy rynkowej nie starają się zapełnić złodzieje drzewa. Leśniczy w powiecie wejherowskim, gdzie powstaje masa nowych domów, nie odnotowali ostatnio zwiększonej aktywności osób złapanych na nielegalnym wycinaniu drzew.
Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto