Śląscy budowlańcy chcą powrotu zawodówek
Śląscy budowlańcy chcą przywrócenia zawodówek i otwarcia rynku pracy dla Ukraińców. - Wszyscy młodzi fachowcy wyjechali za granicę - alarmują.Dlatego cztery śląskie stowarzyszenia - zrzeszające przedsiębiorców, projektantów i pracowników branży budowlanej - postanowiły zjednoczyć siły. Zaapelowały do rządu, by ponownie otworzył na Śląsku zawodówki. - Nikt nie kształci już robotników w podstawowych zawodach budowlanych. Zostały tylko jakieś pojedyncze klasy, niedobitki. W zeszłym roku w jednym z dużych miast na Śląsku do egzaminu zawodowego przystąpiło trzech murarzy. Zdał jeden i jeszcze pewnie wyjechał do Anglii. To nienormalna sytuacja - mówi wiceprezes Królicki.
Budowlańcy chcą, aby to gminy i państwo finansowały zawodówki. W przyszłym tygodniu mają przedstawić ministrowi edukacji Romanowi Giertychowi konkretne propozycje.
Apelują też o otwarcie rynku pracy dla fachowców ze Wschodu, głównie z Ukrainy. - To świetni pracownicy, znający rzemiosło. Nie powinni pracować na czarno - mówi Królicki.
Wiesław Okoński, współwłaściciel znanej firmy budowlanej Robud z Gliwic, mówi, że mógłby od ręki dać pracę 50 dobrym fachowcom. - Ale przychodzą tylko kiepscy, którym nie chce się pracować. Po kilku dniach znikają - mówi.
Jego firma już kilkakrotnie zwracała się do Ministerstw Gospodarki i Budownictwa o zgodę na legalne zatrudnienie ludzi ze Wschodu. - Na razie nic nie wskóraliśmy. Jeżeli tak będzie dalej, przepadną nam kontrakty - mówi Okoński.
Prezes Królicki: - Wiemy, że od razu pojawią się głosy, iż polskie firmy płacą za małe pensje. Ale na razie nie stać ich na stawki 10 euro za godzinę. Mimo wszystko zarobki w budownictwie rosną i są coraz wyższe. Jeżeli więc na rynku pojawią się zawodówki, a wraz z nimi młodzi fachowcy, to może od razu nie uciekną za granicę - dodaje.