Dzika remiza
W Cerekwicy powstał nowy garaż dla wozu bojowego Ochotniczej Straży Pożarnej. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wszczął postępowanie i stwierdził samowolę budowlaną. Jeśli gmina nie zapłaci 25.000 zł, inspektor wyda nakaz rozbiórki.Wtedy to po raz pierwszy w planie budżetu zapisana została ta inwestycja.
- Zwróciliśmy się do Agencji Nieruchomości Rolnych o przekazanie części nieruchomości. Uzyskaliśmy informację, że ANR wyrazi zgodę pod warunkiem przejęcia części nieruchomości będących drogami.
- Projekt tej uchwały został usunięty z porządku obrad Rady Miej-skiej. Później uzyskaliśmy zgodę z ANR o możliwości przekazania całości terenu i taka uchwała została podjęta. W związku z toczoną procedurą między gminą a ANR środki finansowe przeznaczone na realizację budowy garażu zostały określone w budżecie jako niewygasające, które należy wykorzystać do końca września bieżącego roku. Uchwałę taką podjęła Rada Miejska pod koniec 2005 r. Już w 2006 roku Rada zmieniła uchwałę o środkach niewygasających. Wobec tego, że działanie takie było niezgodne z prawem finansowym, o czym przed podjęciem uchwały informowałem Radę Miejską, zmuszony byłem stanąć przed kolegium Regionalnej Izby Obrachunkowej. Kolegium RIO uchwałą z 19 kwietnia br. unieważniło działania Rady Miejskiej w Żninie - powiedział burmistrz Żnina Jarosław Jaworski.
Burmistrz dodał, że pieniądze przeznaczone na budowę garażu w Cerekwicy musiały być wykorzystane do 30 września 2006 roku. W przypadku niewykorzystania środków niewygasających musiałyby być przeznaczone na inne wydatki w bieżącym roku. Równocześnie trwała procedura związana z pozyskaniem gruntu w Cerekwicy, wyłonieniem wykonawcy, uzyskaniem pozwolenia na budowę i rozpoczęcia inwestycji w wymaganym czasie.
Jak nam powiedział wiceburmistrz Janusz Biegański, umowa nieodpłatnego przekazania 1,2 ha działki w Cerekwicy została zawarta 5 września 2006 roku. Wiceburmistrz Janusz Biegański odebrał ją 12 września.
- My wniosek składaliśmy w lipcu, ale sprawę przeciągnięto do września. Wniosek o pozwolenie na budowę został złożony 19 września w sekretariacie starosty. Nie wiem tylko skąd się wziął poślizg, bo tak naprawdę dokumenty mogły być złożone już 14 września. Wtedy też podpisałem dokument o dysponowaniu gruntem - wyjaśnia Janusz Biegański.
We wniosku o wydanie pozwolenia na budowę znalazły się egzemplarze projektu, oświadczenie o posiadaniu prawa do dysponowania nieruchomością oraz decyzja o warunkach zabudowy. Równocześnie został wyłoniony wykonawca, który rozpoczął montaż garażu. Na miejscu zostały wykonane fundamenty, a później osadzono na nich zmontowane wcześniej ściany i dach. W pierwszych dniach października już można było zobaczyć pierwsze efekty. Okazało się jednak, że w dokumentacji brak dokumentu o wyłączeniu gruntu z produkcji rolnej.
- Wydaje się, że jakimś zbiegiem okoliczności dowiedzieliśmy się o braku w dokumentacji. Miało to miej-sce w piątek 13 października. Tego samego dnia skierowaliśmy do starosty pismo z prośbą o wyłączenie gruntów z produkcji rolnej pod budowę garażu OSP - mówi Janusz Biegański.
Artykuł 11 ustawy o ochronie gruntów ornych i leśnych nakazuje wyłączenie spod użytku rolnego gruntów klas I-III. Działka nr 346 w Cerekwicy takie wyłączenie musiała mieć.
Brak pisemnej zgody na wyłączenie gruntów z produkcji rolnej spowodował wstrzymanie procedury wydawania pozwolenia na budowę, ale budowa już trwała.
Zbigniew Napierała, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wszczął postępowanie wyjaśniające. - Wszczęliśmy postępowanie 30 października. Zaczęło się od artykułu w 41 numerze “Pałuk”. Później otrzymaliśmy dwukrotne zgłoszenie telefoniczne, a po artykule w “Gazecie Pomorskiej”, to już nie było wątpliwośc: istniało podejrzenie samowoli budowlanej. Dlatego nakazaliśmy wstrzymanie prac budowlanych. Taka jest procedura jeżeli obiekt nie ma pozwolenia na budowę. Roboty można rozpocząć tylko na podstawie ostatecznej decyzji. Nie można rozpoczynać ich wcześniej - powiedział Zbigniew Napierała.
Jak nam wyjaśnił inspektor nadzoru budowlanego, inwestycję można będzie zalegalizować. Gmina będzie musiała uiścić opłatę legalizacyjną w wysokości 25 tys. zł i przedstawić pełną dokumentację. Jeśli nie, to zostanie wydany nakaz rozbiórki.
Akt notarialny został spisany dopiero 20 października. W rozmowie z Pałukami wiceburmistrz Janusz Biegański powiedział, że cała sytuacja nie wynikała z opieszałości Urzędu Miejskiego.
- Nie jestem skarbnikiem i nie czuję pewnych rzeczy. Ale jeśli chcieliśmy dotrzymać terminu, to skoncentrowaliśmy się na wrześniu. Podpisując umowę o przejęciu nieruchomości od ANR wiedziałem, że możemy działać - powiedział wiceburmistrz.
- Bez prawa własności to nawet szpadla nie chciałem tam włożyć. Mieliśmy wykonawcę i rozpoczęliśmy inwestycję jeszcze we wrześniu. Chciałem zaryzykować. Myślałem, że papierszczyzna nadąży za procedurą w urzędach. Ja sam oczekuję tego, że dziś składam dokumenty, jutro czy pojutrze ktoś to przegląda, a tydzień później dostajemy oficjalny sygnał, co trzeba uzupełnić. Tutaj ciągnęło się to prawie miesiąc. Sama procedura w Agencji trwała dwa miesiące. Wszystko to zepchnęło nas do ściany.
Starosta żniński Zbigniew Jaszczuk, który wydaje pozwolenie na budowę, powiedział, że w sytuacji, kiedy budowla została już postawiona, nie ma możliwości wydania decyzji o wyłączeniu tego gruntu z produkcji rolnej, bo został on już wyłączony. Tym bardziej, że PINB wydał postanowienie o wstrzymaniu eksploatacji w zwiazku z tym, że został wybudowany bez pozwolenia.
Odnosząc się do tego co mówił nam wiceburmistrz Janusz Biegań-ski, że rok temu nikt w starostwie nie wskazał na konieczność dołączenia do dokumentacji pisma z prośbą o wyłączenie nieruchomości z produkcji rolnej, Zbigniew Jaszczuk odpowiedział: - Sądzę, że w Urzędzie Miejskim nie zatrudniają niekompetentnych urzędników, a osoby które tam pracują od wielu lat znają procedury w sprawach dotyczących uzyskiwania pozwoleń na budowę. Przed wydaniem pozwolenia na budowę, jeśli jest teren rolniczy, to potrzebne jest wyłączenie z produkcji rolnej. Tu nie ma co opowiadać bajek i wprowadzać opinię publiczną w błąd. Nikt im nie będzie się podkładał i pozwolenia nie dostaną, bo to jest ewidentna samowola budowlana. Doszły do mnie słuchy, że próbują coś wymusić na moich pracownikach. A ja wiem, że za całą sprawą stoi wiceburmistrz Kaźmierczak, który w Urzędzie Miejskim pracuje tak, jak pracował w Starostwie dopóki nie został przeze mnie wyrzucony. Dla niego było normalne, że po kraju jeździło ok. 2.600 kierowców, którzy mieli wydane prawa jazdy, a nie mieli podpisanych stosownych decyzji! Dziwię się również temu, że ewidentne łamanie prawa próbuje załagodzić burmistrz Jaworski i wiceburmistrz Biegański, którzy doskonale wiedzą kto kazał postawić garaż w Cerekwicy bez pozwolenia budowę.
Starosta dodał, że będzie bacznie śledził procedury związane z zalegalizowaniem inwestycji w Cerekwicy.
Po kontroli powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Zbigniew Napierała stwierdził samowolę budowlaną. - Jest to naruszenie artykułu 28 ustęp 1 prawa budowlanego, który mówi, że roboty budowlane można rozpocząć na podstawie ostatecznej decyzji o pozwoleniu na budowę, a tego nie ma - stwierdza inspektor.
Prezes OSP w Cerekwicy Jan Karczyński powiedział, że nowy garaż to zasługa burmistrza i pracowników. Nie do pomyślenia jest dla niego, by remiza mogła zostać rozebrana.