Potrzeba coraz więcej pieniędzy na mieszkania
Czy jesteś w stanie sobie wyobrazić kredyt na mieszkanie, który spłacą dopiero twoje dzieci, a może nawet i wnuki? Drożejące mieszkania sprawiają, że polskie banki oferują pożyczki na coraz więcej latCzy polskie banki pójdą śladem Abbey National? Także i w Polsce gwałtownie wzrosły w 2006 r. ceny mieszkań. Dyrektor ds. rozwoju redNet Property Group Maciej Dymkowski podaje, że najbardziej, bo aż o przeszło 74 proc., podskoczyła średnia cena oferowanych przez deweloperów nowych mieszkań we Wrocławiu, zaś najmniej - "tylko" o niespełna 30 proc. - w Poznaniu. W tej sytuacji stajemy przed wyborem - większy kredyt albo mniejsze mieszkanie (bądź w gorszej okolicy). Oczywiście bankowcy wolą to pierwsze rozwiązanie, więc szukają sposobów na podniesie zdolności kredytowej swoich klientów.
Wydłużenie spłaty jest jednym z nich; bo pozwala zmniejszyć miesięczne obciążenia. Od dyrektor ds. produktów bankowych w Open Finance Aleksandry Łukasiewicz dowiedzieliśmy się, że BRE Bank oferuje już kredyty złotowe na 45 lat pod warunkiem posiadania 20-proc. wkładu własnego, a Millennium nie chce nawet wkładu własnego. Z kolei BPH i Pekao SA oferowały jesienią 40-letnie kredyty. - Wzrost cen nieruchomości sprawia, że 30-letni okres kredytowania nie wystarcza, aby mieć zdolność kredytową. Można się więc spodziewać kolejnych ofert z wydłużonym okresem kredytowania, nawet do 50 lat - uważa Łukasiewicz.
Wśród fachowców przeważa opinia, że także w tym roku ceny mieszkań będą rosły. - Trudno wyobrazić sobie inny scenariusz w sytuacji, gdy popyt wciąż znacząco przewyższa utrzymującą się na stałym poziomie podaż mieszkań - mówi Maciej Kossowski z firmy Expander.
Są jednak i tacy, którzy prognozują cenową stabilizację, zwłaszcza w Warszawie i Krakowie, które dziś są najdroższymi miastami w Polsce. - Coraz mniej ludzi stać na zakup mieszkania, bo zdolność kredytowa nie jest z gumy. Wydłużanie okresu spłaty do nawet 57 lat nie wpływa już tak znacząco na miesięczną ratę kredytową - ocenia Macierzyński.
Z drugiej strony coraz więcej osób kupuje mieszkania, traktując je jako lokatę kapitału. Wśród inwestorów jest wielu cudzoziemców, dla których warszawskie i krakowskie ceny nie są zbyt wygórowane. Anna Szepke-Krzyżaniak z DomBanku zauważa, że analitycy prognozują poważny kryzys na rynku zachodnioeuropejskich nieruchomości. - A ponieważ w Polsce rynek ten wciąż ma się dobrze, obcokrajowcy pragnący inwestować w nieruchomości kupują je chętnie u nas - komentuje Szepke-Krzyżaniak.
- To zaś oznacza, że ceny wybranych inwestycji mogą nadal wędrować w rejony abstrakcyjne dla statystycznego Kowalskiego - dodaje Kossowski.
Niestety, w 2007 r. nie zanosi się na gwałtowny wzrost podaży nowych mieszkań, bo nie ma planów zagospodarowania przestrzennego, a ostatnio zaczęło brakować rąk do pracy na budowach i nawet materiałów budowlanych. Budownictwo mieszkaniowe hamuje też kiepska infrastruktura, zwłaszcza komunikacyjna.
Macierzyński ostrzega przed zbyt pochopnym zadłużaniem się. - Trzeba pamiętać, że zaciąganie dużego kredytu na 35-45 lat jest bardzo ryzykownym posunięciem - mówi. I przypomina, że na Zachodzie bardzo wielu ludzi mieszkania wynajmuje. Dzięki temu są bardziej mobilni, a w konsekwencji - konkurencyjni na rynku pracy.
Źródło: Gazeta Wyborcza z dn. 02.01.2007